Mija właśnie 33 rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Ta próba zdławienia „Solidarności” poniosła za sobą niebywałe skutki i do dziś budzi kontrowersje. Chyba najlepiej to ujął Andrzej Paczkowski nazywając stan wojenny „wojną polsko-jaruzelską”.
Jednak walka o wolność nie odbywała się wyłącznie na ulicach wielkich miast. Miała miejsce też w polskiej kulturze, która pomimo PRL-owskich ograniczeń, stała na wysokim poziomie. W końcu nie od dziś wiadomo, że walkę można prowadzić też piórem. Niekiedy słowa wolności okazują się mocniejsze niż używanie siły fizycznej. Pióro staje się silniejsze od miecza.
Walkę o Polskę podjęli polscy poeci. Najgłośniej było słychać głos poety-obywatela Zbigniewa Herberta. We wierszu „Raport z oblężonego Miasta” ( z tomu o tym samym tytule) podmiot liryczny zostaje sprowadzony do roli kronikarza, który śledzi przebieg powstania. Mamy do czynienia z językiem wręcz chłodnym, za pomocą którego prezentuje się fakty i próbuje je analizować („unikam komentarzy emocje trzymam
w karbach piszę o faktach/ podobno tylko one cenione są na obcych rynkach”). Nie jest to kronika „zasłyszana”, lecz opis obserwatora wydarzeń („oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać/nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady/Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza pułki Przymierza Pańskiego/kto ich policzy”). Smutną i gorzką relacje ze powstania pieczętuje nostalgia za wolnością („i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden/ on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania/on będzie Miasto”).
Inny wiersz poety, z tego samego tomu, nosi nazwę „17 września„. Oczywiście jest to aluzja do kampanii wrześniowej z 1939 roku, kiedy to Armia Czerwona zaatakowała Polskę, gdy jej wojska stawiały opór III Rzeszy („Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco/a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły/ nie rozstąpi się w przepaść”). Podmiot liryczny znowu jest świadkiem nierównej walki. Z jednej stronny bezbronna ojczyzna, z drugiej potężny najeźdźca, który chce wyszarpać dla siebie duży kawałek tortu. Nawiązanie do tamtych czasów, oraz zestawienie ich ze stanem wojennym budzą pytanie – będzie interwencja Armii Radzieckiej czy nie? Dziś wskazuje na to, że był to sprytny zabieg socjotechniczny sowietów i generała W. Jaruzelskiego. Choć łatwo wydawać sądy kiedy nie wszystkie archiwa zostały odtajnione. Jednak z wiersza bije atmosfera wojenna, co było znakiem tamtych czasów („Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą/ śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności/ będą czyścili swoje muzealne bronie/ przysięgali na ptaka i dwa kolory”).
Innym poetą wolności, który zaangażował się po stronie podziemia demokratycznego, był Ryszard Krynicki. W krótkim „Dobroć jest bezbronna„, datowanym na styczeń 1982 roku, podmiot liryczny stwierdza, że dobroć nie jest bezsilna. Sama jest siłą i jest nieśmiertelna. Tworzy tym samym niejaką nadzieję „siły bezsilnych” na końcowe zwycięstwo ( „Dobroci nie trzeba siły./Dobroć sama jest siłą./Dobroć nie musi zwyciężać:/dobroć jest/nieśmiertelna”).
W innym, wcześniejszym (z grudnia 1981 roku), pt. „Nie strzelajcie„, podmiot liryczny nakazuje żołnierzom nie strzelać do obywateli. Wszyscy po zakończeniu walk będą musieli wrócić do ludu. Wkrótce góra wyprze się wydanych rozkazów („Ci, którzy was przemocą/wcielili do armii/
i dziś rozkazują wam strzelać,/ jutro wyprą się swoich rozkazów”). Ile jeszcze trzeba dać czasu wymiarowi sprawiedliwości by osądzić, choćby symbolicznie, sprawców tamtych wydarzeń?
Adam Zagajewski jest z tego samego pokolenia poetów co Ryszard Krynicki. W jego wierszu „Chorągiew” (z tomu „Oda do wielości” z 1982 r.) podmiot liryczny próbuje ustalić jaki kolor ma chorągiew, która powiewa nad miastem („Rano budzę się i próbuję sprawdzić/ przy pomocy teatralnej lornetki/ jaka chorągiew wieje nad moim miastem/ Czarna biała czy popielata jak strach”). Jeszcze nie wie, czy w mieście nadal
są walki, czy już nie. W przeciwieństwie do wcześniejszego wiersza Herberta, mamy tu do czynienia bardziej z kontemplacją niepewności niż z suchym opisem. Pod koniec wiersza, podmiot liryczny, stwierdza, że być może sam jest tą chorągwią. („Czy może ja sam jestem/ tą chorągwią tylko nie potrafię jej/ zobaczyć/ tak jak nie widzi się/ własnego serca”).
W tym samym roku, Czesław Miłosz pisze wiersz „Do Lecha Wałęsy„. Historia lubi zataczać koło więc, podmiot liryczny porównuje lidera „Solidarności” do naczelnika państwa („Po dwustu latach, Lechu Wałęso/ Po dwustu latach odzyskanej i znowu traconej nadziei/ Zostałeś naczelnikiem polskiego ludu/ I tak jak tamten, masz przeciw sobie mocarstwa”). Podmiotowi lirycznemu jawią się ofiary wymagane w każdym pokoleniu i bezimienne groby bohaterów. Niewola ma w sobie taką siłę, że przenika martwą naturę – chleb, jabłko czy światło. Nawet pismo pisane zostało zniewolone (cenzura). Na koniec podmiot liryczny stwierdza, że pomimo, iż jest na obczyźnie to też powinien myśleć o niewoli ( „Nie wiem czy mam prawo, Lechu Wałęso,/Zwracać się do ciebie, kto wybrał obczyznę/ I odmawia myślenia co dzień o niewoli,/ Choć rozumie, że myśleć powinien”). Kto mógł mieć takie rozterki? Można tu przywołać osobę samego poety lub innych Polaków, którzy traktowali PRL jak więzienie i uciekli za granice.
Ostatnim z omawianych poetów, który pisał o stanie wojennym był Tadeusz Różewicz. Jego wiersz „Przyszli żeby zobaczyć poetę„, rysuje obraz grupki młodych ludzi, którzy wyraźnie mają jakieś pytania do podmiotu lirycznego. Jednak z poety-nestora wypływają jedynie słowa żalu oraz przestrogi („widzę byle jakie działanie/ przed byle jakim myśleniem/ byle jaki Gustaw/ przemienia się/ w byle jakiego Konrada”). Trudno
się nie dziwić skoro niemal cały zglobalizowany świat wydaje się szary („bylejakość ogarnia masy i elity/ ale to dopiero początek”). W naukach politycznych istnieje teoria czterech graczy. Jeśli po stronie władzy przewagę mają twardogłowi a w opozycji rządy przejmują radykałowie – to nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie. Efektem tego był stan wojenny. Jednak po tym zdarzeniu, obie strony sporu wychodzą osłabione (zapewne o to chodziło poecie). Następnie po stronie władzy rządy przejmują reformatorzy a po stronie opozycji umiarkowani.
Pojawia się szansa na rozmowy, których efektem były porozumienia okrągłostołowe z 1989 roku.
Poezja czasu stanu wojennego to nie tylko piosenki Jacka Kaczmarskiego. To także wiersze noblisty Czesława Miłosza, dwóch byłych nominowanych do tej nagrody, Zbigniewa Herberta i Tadeusza Różewicza oraz obecnie wymienianego przez bukmacherów Adama Zagajewskiego. Powinniśmy o nich pamiętać, tak jak oni pamiętali o Narodzie, gdyż „poeta pamięta” o krzywdach jakie zadała mu druga strona.
Piotr Wildanger
Wszystkie cytaty zaczerpnięte z:
Zbigniew Herbert, Wiersze zebrane, a5, Kraków 2008.
Ryszard Krynicki, Wiersze wybrane, a5, Kraków 2009.
Adam Zagajewski, Wiersze wybrane, a5, Kraków 2010.
Czesław Miłosz, Wiersze wszystkie, Znak, Kraków 2011.
Tadeusz Różewicz, Poezja T. 3 utwory zebrane, Dolnośląskie, Wrocław 2006.